piątek, 26 grudnia 2014

Magik i Frank. Ludzie – inspiracje. ("Jesteś Bogiem" i "Frank"). Część II: FRANK

Franka oglądamy z perspektywy Jona Burroughsa, młodego, niespełnionego muzyka. Jego codzienność to nudna praca w biurze. Po godzinach Jon szuka inspiracji do tworzenia piosenek, lecz z każdą kolejną próbą zdaje się być coraz bardziej zrezygnowany.
Do czasu. 


Kim jest Frank?

Niespodziewanie spokojne życie Jona zostaje zakłócone przez Franka i jego zespół, Soronprfbs (do tej pory nie wiem, jak to się wymawia;)). Menadżer grupy zaprasza młodego muzyka do współpracy po tym, jak dotychczasowy klawiszowiec popada w szaleństwo i próbuje popełnić samobójstwo. Dochodzi do pierwszego wspólnego koncertu, po czym Jon otrzymuje propozycje pozostania w Soronprfbs i wraz z pozostałymi członkami bandu wyjeżdża na wieś. Tam muzycy spędzają długie miesiące pracując nad albumem. Leje się pot, rośnie zarost, morzy głód, ale nikt nie narzeka, bo choć temperamenty zupełnie odmienne, cel wspólny.

Jaką rolę w tym wszystkim pełni Frank? Jako wokalista jest trzonem zespołu, ale przecież nie to czyni z niego postać niezwykłą. Mężczyzna nosi sztuczną głowę i nigdy nie pokazuje twarzy, ale i ten zadziwiający nawyk (a może zboczenie, a może jeszcze coś innego?) sam w sobie nie daje powodu, by nazwać tę postać wyjątkową. Co jest więc źródłem blasku, który z niego bije?

Jon jest Frankiem absolutnie zafascynowany. Dla niego lider zespołu którego jest częścią jest kimś, kim on sam chciałby być, lecz wie, że nigdy nie będzie. W pewnym momencie klawiszowiec stwierdza: „To niesamowite. Frank czerpie natchnienie ze wszystkiego.” Frank jest mistrzem improwizacji, który widząc zmechacony kłak tapicerki w mig tworzy o nim pełną uroku piosenkę: „Samotnie stojący kłak|Rzuca wyzwanie stopie|Czy to fart, że jeszcze stoisz?|Nie dałeś się spłaszczyć|Czy drżysz w lekkim powiewie|Wywołanym przez mój but?|Samotnie stojący kłak...”. Pod jego nadzorem muzycy odnajdują instrumenty muzyczne w przedmiotach codziennego użytku, jak szczoteczka do zębów, rurka do napojów, czy patyk. Dla Franka każdy dźwięk ma w sobie coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Czy jest to odgłos otwieranych i zamykanych drzwi, wody przelewanej z wiadra do wiadra, czy chociażby świst powietrza uzyskany przez szybki ruch patykiem trzymanym w dłoni - wszystko można wykorzystać jako podkład muzyczny. Frank nie szuka inspiracji daleko, widzi je obok siebie dostępne na wyciągnięcie ręki. Jest łagodny i przyjazny, jak widzą go jego przyjaciele z Soronprfbs, lecz gdy tworzy zaraża energią, łamie konwencje, otwiera siebie i innych.


Kim jest Frank?

Jest artystą. Dla bohaterów filmu, ale i dla mnie jest idealnych kształtów śnieżynką, która zacznie topnieć, gdy tylko natrafi na niesprzyjające warunki. Frank nie bez powodu chowa twarz pod sztuczną głową. To, co dla innych jest dziwactwem, dla niego jest czymś naturalnym. Bohater nosi ją od dzieciństwa. W niej czuje się sobą. Gdy Jon wkracza do zespołu narusza ten stan rzeczy. Ciekawy tego, co kryje sztuczna głowa Franka naciska na niego, by ją zdjął. Do czego doprowadzi ciekawość Jona?

We Franka wcielił się Michael Fassbender, którego poza Frankiem najbardziej cenię za kreację, jaką stworzył we Wstydzie Steve'a McQueena. W filmie McQueena był seksoholikiem, który mimo dobrej pracy i braku materialnych problemów nie radzi sobie ze swoim życiem. Głos Franka to głos Michaela Fassbendera, tak więc gdy słuchamy All Broken, czy I Love You All słuchamy samego Michaela Fassbendera. Aktor nie jest zresztą wyjątkiem. Również reszta aktorów (w tym Maggie Gyllenhaal) samodzielnie wykonała utwory ze ścieżki dźwiękowej filmu. Cóż mogę powiedzieć o efekcie? Moim zdaniem wyszło całkiem uroczo i absolutnie niekonwencjonalnie :).



Pół miesiąca temu, zanim pierwszy raz obejrzałam musical Stuarta Murdocha Dziewczyny (oryg. God Help The Girl) miałam spore nadzieje na wspaniałą ścieżkę dźwiękową. Zawiodłam się. Powodem rozczarowania nie były wokale (Olly Alexander i Emily Browning pod tym względem wypadli bardzo dobrze, jedynie Hannah Murray pokazała, że śpiewać nie potrafi). Zawiodły mnie teksty piosenek. Rozczarowanie się pogłębiło po drugim seansie God Help The Girl, do którego miałam okazję wygłosić prelekcję w krakowskim Kinie Pod Baranami. Czemu o tym wspominam w kontekście Franka? Otóż dlatego, że w obu tych filmach bohaterowie czerpią inspiracje z codzienności (na pozór z banałów), jak spacer z psem. Natchnieniem może być nawet samotny kłaczek wystający z tapicerki, czy też ściany klubu, w którym występuje Soronprfbs. Teksty utworów z musicalu Murdocha przeważnie rażą swoją naiwnością (przykład: Kocham mój pokój, w którym sypiam|Kilka nocy lubię przeleżeć nie śpiąc|Słyszę nocne ptaki|Ich słowa niosą wiadomość|Świt dotnie mnie, jak jeszcze nigdy nie dotknął mnie żaden chłopak"). Inne są te z Franka, choć inspirowane codziennością dają okazję do snucia różnych interpretacji (patrz: tekst o samotnym kłaczku).



Za kilka dni powrócę z tekstem o twórczości Kanadyjczyka Denisa Villeneuve'a. Póki co polecam jego Prisoners z 2013 roku – thriller, który "wbił mnie w fotel". Villeneuve najbardziej znany jest z filmu Pogorzelisko (2010).

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Magik i Frank. Ludzie – inspiracje. ("Jesteś Bogiem" i "Frank"). Część I: MAGIK

Pluję sobie w brodę, uderzam głową o ławę, patrzę w lustro karcąc się na głos za brak konsekwencji, lenistwo i zwątpienie. O co chodzi? Otóż o to, że ostatni artykuł napisałam w październiku. Dziś jednak przyglądając się folderowi "Moje teksty" (gdzie przechowuję wszystkie swoje artykuły) zadałam sobie pytanie: "Ważne to jest dla Ciebie?" Nie muszę odpowiadać, po prostu napiszę. 


Do zadania sobie tego pytania zainspirował mnie Magik – postać autentyczna, nieżyjący od 2000 roku muzyk zespołu hip-hopowego, główny bohater filmu Jesteś Bogiem w reżyserii Leszka Dawida. Cofnijmy się jednak nieco w czasie. Mamy lata 90. minionego wieku. Rahim, który niebawem wraz z Focusem i Magikiem założy Paktofonikę, przychodzi do mieszkania tego drugiego z nadzieją na współpracę, lecz jego rapowanie pozbawione jest emocjonalnego zaangażowania. Magik spokojnie wysłuchuje niepewnego siebie Rahima, po czym odbierając mu kartkę z tekstem mówi do niego: "Co to jest? To twoje? Ważne to jest dla ciebie, czy masz to gdzieś? Ważne?...Tak?! To kurwa włóż w to trochę ekspresji, stary!!!". Po tych słowach Magik zaczyna rapować, pokazując Rahimowi, co ma na myśli mówiąc o ekspresji. 

 

Kim był Magik?


Dla mnie Magik, ale i cały jego band byli 'podstawówkową fascynacją', która trwa do dziś. Nie pamiętam kiedy dokładnie, ale chyba w roku 2002, będąc w czwartej lub piątej klasie podstawówki namiętnie słuchałam kaset magnetofonowych z kawałkami Paktofoniki. Chodziłam z walkmanem po osiedlu, bujając sie z gówniarzami z sąsiedztwa i rapowałam wraz z Magikiem, Rahimem i Focusem. Nie zdając sobie jeszcze do końca sprawy ze znaczenia tych słów śpiewałam za Magikiem: "Mam jedną pierdoloną schizofrenię. Zaburzenia emocjonalne. Proszę, puść to na antenie. Powiem ci, że to fakt. Powiesz mi, że to obciach. Pierdolę cię. I tak rozejdziesz się po łokciach. Bo ja jestem Bogiem. Uświadom to sobie. Słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie. O rany, rany jestem niepokonany. Ha I Pe Ha O Pe bez reszty oddany". Z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się to bardzo naiwne, że w tamtym czasie nie podejrzewałam, że Magik mógł rzeczywiście cierpieć na schizofrenię. 


Nie ukrywam, że lider Paktofoniki był też dla mnie kimś, kto wyskoczył z okna, nie udźwignął życia i popełnił samobójstwo. Nie udało się uciec od ciężaru tej wiedzy, bo właśnie wtedy mniej więcej to się stało i wszyscy o tym mówili. Owszem było to bardzo przykre, ale wówczas, będąc dzieckiem, niewiele o tym myślałam. Chodziłam z walkmanem i słuchawkami zasłuchana w "Jestem Bogiem", "Chwile ulotne", "Plus i minus", itd. i czułam, że chłopaki śpiewają o czymś ważnym, ale w tekst specjalnie się nie zagłębiałam.

Na dobrych kilka lat zapomniałam o Paktofonice. W liceum - chyba pod wpływem mojej przyjaciółki Marysi - zaczęłam poznawać nieznane mi dotychczas kawałki zespołu. Okryłam wtedy utwór "Gdyby", dowiedziałam się, że "Plus i minus" powstało jeszcze wcześniej, bo w czasach zanim utworzyła się Paktofonika, a Magik był liderem zespołu Kaliber 44, gdzie nie było Rahima i Focusa. 

Aktualnie, w prawie sześć lat po ukończeniu liceum, zainteresowana scenariopisarstwem czytam tekst Macieja Pisuka. Scenarzysta przez lata tworzył scenariusz do Jesteś Bogiem, po czym, gdy go ukończył przez kolejnych kilka lat szukał producenta oraz reżysera, którzy zachowają ducha tej historii i zgodzą się na jego warunki. Byli tacy, którzy zamiast opowiadać o Paktofonice chcieli stworzyć film o wyimaginowanym zespole utworzonym podczas castingu. Od jednego z reżyserów Pisuk usłyszał nawet, że w scenariuszu jest za mało punk rocka.

Zanim powstał film, a więc zanim Maciej Pisuk odnalazł odpowiedniego producenta i reżysera, w roku 2008, Wydawnictwo Krytyki Politycznej wydało scenariusz filmu w formie książki. Stało się to w cztery lata przed premierą Jesteś Bogiem. Długo przyszło nam czekać na film, który odkrywa przed nami sylwetki muzyków z Paktofoniki. "Pakt przy dźwiękach głośnika" został zawarty w 1998 roku, a pomysłodawcą nazwy zespołu jest Focus.

Kim był Magik? Oczywiście, nie sposób dokonać rzetelnej charakterystyki kogoś, kogo nie znaliśmy osobiście. W Jesteś Bogiem Magik jest chłopakiem, który wierzy w moc muzyki i w moc słowa, ma siłę przebicia i odwagę, by mówić głośno, co myśli, ale wbrew pozorom brak mu pewności siebie. Mamy tu obraz łatwowiernego i zamkniętego w sobie dwudziestolatka o dużej wrażliwości. Magik rapuje: „(...) Ja to ja, więc jako ja chcę być znany. Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany. Jedną zasadą wciąż motywowany. Bądź własną osobą. Bądź co bądź sobą. Niech twa osoba będzie ozdobą. Nie jednorazowo, lecz całodobowo”, a my mu wierzymy. Ja mu wierzę. Twórcy filmu w sposób pozbawiony natarczywości próbują też dociec przyczyny jego samobójczej śmierci. Muzyk zdradził swoją żonę, przez co para się rozstała, do tego mimo sukcesów muzycznych nieustannie cierpiał na brak pieniędzy, niejednokrotnie stracił kontakt z rzeczywistością i miewał przewidzenia. Wszystko to było najprawdopodobniej przyczyną samobójstwa Magika. Słowa piosenki „Jestem Bogiem” wreszcie, po niemal dziesięciu latach rozjaśniły przede mną swoje znaczenie i wagę. Magik tworzył teksty i śpiewał, robił to, co było dla niego ważne. Ja piszę o kinie. Gdyby mnie Magik zapytał: „Ważne jest to dla Ciebie?”. Odpowiedziałabym bez wahania: Bardzo.


Za kilka dni Część II artykułu, a w niej o Franku, tytułowym bohaterze filmu Lenny'ego Abrahamsona. Kolejnym człowieku, muzyku – inspiracji.